dinopark 1 przerobione

Uwielbiam rozmawiać z inspirującymi kobietami. Zbieram te opowieści i przekazuję dalej. To dla mnie bardzo ubogacające doświadczenie. Chcę pokazać, że nawet jeśli czujesz niemoc, to jest ona chwilowa, jest normalnym etapem w życiu każdej kobiety. Moje towarzyszki rozmów również miały swoje „ups and downs”. Zaakceptowały to, potraktowały jak życiowe lekcje. Dzięki temu nie zatrzymały się w miejscu, a wręcz ruszyły mocno do przodu, bo słabe momenty często uświadamiają nam, jak silne jesteśmy.

Kobiece rozmowy o SILE mają charakter powtarzalno-niepowtarzalny. ;) Oznacza to, że niektóre pytania będą powtarzane, a część z nich będzie dedykowanych konkretnej Rozmówczyni. Chcę przez to pokazać, że każda z nas ma SWOJE OSOBISTE ŹRÓDŁO MOCY. Każda z nas jest SILNA na SWÓJ indywidualny sposób – I TO JEST PIĘKNE!

 

Zaprosiłam na rozmowę o silę Kobietę bez wątpienia SILNĄ, a przy tym niezwykle CIEPŁĄ. Jest to charyzmatyczna Ola Budzyńska, znana w sieci jako Pani Swojego Czasu.

 

Gabriela Kuca: Czy mogłabyś o sobie powiedzieć: „Jestem SILNĄ KOBIETĄ.”

Ola Budzyńska: Tak, w tym momencie swojego życia absolutnie bez wahania mogę o sobie powiedzieć, że jestem silną kobietą. Nawet bardzo. Jednak nie zawsze tak było. Przez długi okres życia bardzo wątpiłam w siebie, w swoje możliwości i kompetencje. Byłam bardzo nieśmiała i niepewna siebie. To inni ciągle popychali mnie do przodu i dopingowali do działania, gdyż ja sama nie umiałam w sobie znaleźć właśnie tej siły.

Pamiętam jednak pierwszy moment w swoim życiu, w którym poczułam a nawet powiedziałam sobie: „Mogę wszystko”. Było to zaraz po narodzinach mojego pierwszego syna. Poród był bardzo ciężki i trwał 19 godzin, ale gdy trzymałam Jaśka w ramionach to myślałam sobie, że od teraz mogę w swoim życiu wszystko i nie ma dla mnie rzeczy niemożliwej.

GK: Skąd bierze się KOBIECA SIŁA, czym jest wg Ciebie to ŹRÓDŁO MOCY?

OB: Myślę, że nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Ja generalnie nie lubię podejść uniwersalnych, uważam, że każda z nas ma jakąś swoją receptę na kobiecą siłę, choć pewnie nie wszystkie sobie to uświadamiamy.

GK: Jaki wpływ na KOBIECĄ SIŁĘ mają mężczyźni, a jaki kobiety?

OB: Hmm to trudne pytanie. W moim życiu najwięcej jest mężczyzn; mój Tata, mój Mąż, moi Synowie. Tata zawsze we mnie wierzył, dawał mi wolną rękę w podejmowaniu wyborów życiowych i zawsze był i jest ze mnie dumny. Mój mąż to mój partner, który wspiera mnie we wszystkich moich działaniach osobistych i zawodowych, a moi Synowie powodują, że czuję się silną Kobietą i Matką.

GK: Czy możesz powiedzieć, że KOBIECA SIŁA, to również SIŁA KOBIET jako SPOŁECZNOŚCI? Uważasz, że kobiety potrafią wspierać się nawzajem, czy może częściej rywalizują ze sobą i są dla siebie złośliwe?

OB: Myślę, że dzieje się i tak i tak. Z samych komentarzy na moim blogu mogę wywnioskować, że są Kobiety, które chcą być częścią wspierającej się społeczności i świetnie się w tym odnajdują, ale są też takie, które wolą być w ciągłej rywalizacji.

Ja osobiście wolę być częścią kobiecej społeczności, w której Kobiety wzajemnie sobie kibicują, pomagają i się wspierają. Jestem częścią takiej społeczności na co dzień i widzę jakie to przynosi świetne rezultaty.

GK: Wiem, że w wakacje przeżyłaś bardzo ciężki czas – dowiedziałaś się wtedy, że Twój kilkuletni syn jest chory na cukrzycę stopnia pierwszego (tzw. dziecięcą) Czy myślisz, że ta sytuacja, która przygniotła Cię początkowo, ale też zmusiła do sięgnięcia po głębokie pokłady KOBIECEJ SIŁY, przyczyniła się do zmian w Twoim życiu zawodowym i do odkrycia PASJI do pomagania kobietom, by stały się Paniami Swojego Czasu?

OB: Bez wątpienia tak. Sytuacja, w której z dnia na dzień dowiadujesz się, że Twoje dziecko ma nieuleczalną chorobę, którą będzie miało do końca życia, jest ciosem w samo serce.

Pierwszy moment, w którym poczułam swoją siłę nastąpił już podczas pierwszych badań, których syn bardzo się bał i krzyczał, wrzeszczał i błagał, by go zostawić w spokoju. Oczywiście było to niemożliwe, gdyż musiał zostać podłączony pod kroplówkę. Jaś płakał i krzyczał, mąż trzymał go za rękę i płakał, a ja powtarzałam sobie, że muszę być silna, bo ktoś przecież musi. Całą noc śpiąc z dzieckiem na szpitalnym łóżku w kółko sobie to powtarzałam. Puściło dopiero w domu, gdy nikt mnie nie widział – łzy wypłynęły ze mnie jak rzeka.

Nasze życie od tego momentu wywróciło się do góry nogami, bo o ile do tej pory zawsze byłam świetnie zorganizowaną osobą, to teraz jestem wręcz mistrzynią w organizacji czasu. W naszym domu, ze względu na chorobę Jasia, posiłki muszą być zawsze 5 razy dziennie, zawsze o tych samych porach, zawsze musimy zmierzyć dziecku cukier i podać insulinę oraz zawsze obliczyć ilość węglowodanów w posiłku. Wychodząc gdziekolwiek poza dom zawsze musimy mieć ze sobą coś, co nazywam „zestawem małego cukrzyka”, czyli insulinę, glukometr, coś słodkiego do jedzenia i picia oraz zastrzyk ratujący życie.

W naszym życiu pojawiło się mnóstwo zakazów i nakazów, które wiele zmieniły, a jednocześnie paradoksalnie nie zmieniliśmy wiele. Dalej oboje z mężem pracujemy zawodowo, bo oboje kochamy swoją pracę. Dalej mamy swoje pasje, na które znajdujemy czas. Wszyscy w rodzinie jesteśmy bardzo aktywni fizycznie, bo to po prostu lubimy.

Pewnego wieczora myśląc o tym czym się zajmuję pomyślałam, że przecież mogę innym Kobietom pokazać jak zostać Paniami Swojego Czasu, czyli jak zarządzać swoim czasem na kobiecy sposób. Od 9 lat jestem trenerką umiejętności miękkich i szkolę między innymi z zarządzania czasem – na swojej drodze zawodowej spotkałam tysiące Kobiet, które potrafią świetnie zarządzać swoim czasem, choć robią to po swojemu, na kobiecy sposób. Nie według teorii, metod i technik, lecz w zgodzie z uczuciami, przemyśleniami i wartościami.

Takie zarządzanie czasem chcę promować wśród Kobiet, gdyż głęboko wierzę, że każda z nas może być Panią Swojego Czasu!

GK: Jakie są Twoje źródła mocy, poza najlbiższą rodziną? A co Ci tę moc odbiera?

OB: Moje źródła mocy (poza rodziną, bo ona jest dla mnie super ważnym źródłem mocy) to moja praca, która jednocześnie jest moją pasją. Pracuję z ludźmi i dla ludzi, rozwijam ich możliwości, uczę Kobiety jak zarządzać swoim czasem po kobiecemu, na swój własny sposób. Sama staram się dokładnie tak postępować i fakt, że chcę i mogę pracować po swojemu na własnych warunkach jest dla mnie ogromnym źródłem mocy. Od 8 lat mam swoją własną firmę i nie wyobrażam sobie pracować inaczej.

Odbiera mi zwyczajne i trywialne zmęczenie. Uwielbiam pracować i czasami zdarza mi się zapominać o odpoczynku. Gdy jestem przepracowana zaczynam gasnąć jak kiepska żarówka. Na szczęście brak motywacji do działania jest u mnie niezwykle rzadkim stanem więc wystarczy, że wtedy wrzucę na wsteczny bieg, odpocznę, zwolnię, wyśpię się i wszystko wraca do normy.

GK: Ostatnie pytanie, które z tych wyrażeń jest Ci bliższe: SLOW PASSION LIFE, czy SPEED PASSION LIFE?

OB: Bez wątpienia speed passion life. Każdy kto mnie choć trochę pozna wie, że szybko robię, szybko mówię i szybko działam. Nawet chodzę szybko.

Czasem dzieje się to wszystko zbyt szybko, gdyż jestem w gorącej wodzie kąpana. Dlatego w tej szybkości tak bardzo pomaga mi moje spokojne zarządzanie czasem – na przykład planowanie i ustalanie priorytetów. Gdy to mam ustalone to wiem, że żadna prędkość nie wyrzuci mnie z raz ustalonych torów, które sobie obrałam jako własną trasę.

Jednocześnie mam pełną świadomość tego, że są takie chwile w życiu, w których nie warto się spieszyć. Takimi sytuacjami w naszej rodzinie jest czas spędzany razem. Z pełną premedytacją nie wyciągamy naszych synów na zajęcia dodatkowe w ciągu tygodnia, bo chcemy z nimi spędzać więcej czasu. Właśnie w taki leniwy, niespieszny sposób.

Podobnie wyglądają wszystkie nasze urlopy i wakacje. Są zupełnie niezaplanowane i spontaniczne; nic nie ustalamy, nie planujemy, nie rozpisujemy na godziny. Z chwili na chwilę pytamy się czy mamy na to ochotę i jeśli tak to działamy, a jeśli nie to dalej nie robimy nic. I jest nam z tym dobrze.

GK: Ola, dziękuję Ci za inspirującą rozmowę. I pozwolę sobie zareklamować Twoje warsztaty dla rodziców i opiekunów z udzielania pierwszej pomocy, które organizujesz jako Governess Lane.

OB: Ja również dziękuję i zapraszam do Krakowa na warsztaty, bo temat udzielania pierwszej pomocy jest mi bardzo bliski, jak wiesz.

Ola_Zdjęcie Ewy

Ola Budzyńska o sobie:

Jestem żoną, mamą, trenerką umiejętności miękkich, właścicielką firmy i blogerką. Jako Pani Swojego Czasu uczę kobiety jak zarządzać czasem po swojemu, na kobiecy sposób, a jako Mama Cukiereczka opowiadam jak nasza rodzina radzi sobie z chorobą naszego syna.